a teraz...


27 sierpnia 2005, 19:23

...nie wiem co ze sobą zrobić...pojawił się znowu ON...znowu....ile razy będzie stał na mojej drodze i ranił mnie? Kiedy ja się otrząsne ze wszystkiego to mi dalej rzooca ziarenko nadzieji...jak długo to będzie trwało? Doszło wkońcu do tego że sytuacja staje się realniejsza, tylko zastanawiam się na jak długo. Jemu jest ciężko a mi jeszcze bardziej...i tak wszytsko znowu popłynie w marzenia.............

http://www.blogi.pl/blog.php?blo
28 sierpnia 2005, 11:52
zrób tak jak ty czujesz.nie on.
27 sierpnia 2005, 23:19
może to ciągle jest kwestią czasu? to ochłodzenie twoich uczuć do niego... mogę się tylko domyślać jak to u Ciebie wygląda. wiesz, że on zrani ale mimo wszystko ciągle wierzysz, że tym razem będzie inaczej... miałam podobną sytuację i wystarczyło kilka słów, i troszkę czasu... wszystko się ułoży

Dodaj komentarz