05 stycznia 2004, 19:45
Hehe ale mam ostatnio dni... Widzialam sie dziś z Pawlem. Wszystko bylo super, zajebiście tak czulam jego bliskość, normalnie jak w niebie. I co? I pyk! Koniec! Ale spoko jest. Doszlo do poważnej rozmowy. Pawel powiedzial że jestem tak zajebistą osobą że nie chce mnie zranić 3 raz. Tzn że bardzo sie martwi o mnie. No można tak to powiedzieć. Postawilam mu warunek aby odrazu sie zdecydowal bo ja nie chce być kolejny raz zraniona. Jak mu to mówilam to normalnie chcialo mi sie plakać. To wszystko przez te ostatnie wydarzenia. Ale tak mi sie z nim dobrze gadalo, wszystko sobie wyjaśnilismy od serca że nie moge mieć żalu do tego chlopaka. On to naprawde zalatwil fair. Poczulam sie doceniona. No i od teraz jesteśmy dobrymi kumplami. Hehe no niestety nie da sie mnie pokochać. Już sie godze z tym powoli. Szkoda że Pawel boi sie siebie! Może mu przejdzie. Mi uczucia od tak pstryknięcia palcem nie znikną, za dużo milych chwil z nim spędzilam. Może (ale zawsze można pomarzyć) mu sie odwidzi. Ja sie zdeklarowalam mu...poczekam na tak wyjątkowego faceta ;) Poczekam...kto wie, może sie doczekam?