Archiwum styczeń 2004


Koniec
26 stycznia 2004, 15:30

OOo tak koniec użalania sie nad sobą. Tamte notki byly pisane pod wplywem impulsu, zrezygnowania. Nie moge tak narzekać! Jest dobrze. W szkole mam śmiechy np z baby od wosu albo niemca. Kumpele też są debeściackie a szczególnie Patex z Inesz ;) Na lekcjach czasem sie rozrabia a po lekcjach wychodzimy sobie na pogaduszki i szluga. Wieczorkiem spotykam sie z Aguśką, oczywiście na ploteczki, czasem bywa też Krzysiek. Ostatnio nawet mnie Marcin ku mojemu zdziwieniu wyciągnąl  na dwór. W sumie nie nudze się. Do nauki sie już zabralam. Dziś jako jedyna z klasy z chemii z kartkówy dostalam 5 ;) <ma sie rozumiec farciarsko>Jutro mam klasówe z matmy musze sie wziąść do roboty. Niestety męczą nas przed feriami...Dobrze będzie... ;)

 

Dziwne dni
24 stycznia 2004, 15:35

Jakoś ostatnio sie zamulam, na niczym mi nie zależy, nie mam już celów tak jak kiedyś, caly czas jestem sama, żadnego wsparcia nie mam. Już mnie nic nie fascynuje. Powoli zamykam sie w swoim świecie. Już na nikogo nie będe otwarta. Brakuje mi tylko już czegoś czym moglabym sie zająć, żebym o niczym nie myślala. Brakuje mi choćby harcerstwa. Temu zajęciu zawsze sie poświecalam... A teraz jakoś nic mi sie nie chce. Zrezygnowlam nawet z siatkówki którą kochalam. W nauce sie opuścilam. Coś ze mną jest nie tak, tylko co? Już te wszystkie imprezy mnie nie bawią. Czuje sie taka zmęczona... Ostatnio nachodzi mnie tylko myślenie, wspomnienia. Kiedyś bylo tak fajnie, bo kiedyś mialam kogoś przy sobie. Tęsknie ;(

18 Zochy ;)
12 stycznia 2004, 15:17

Przyjechala do mnie Aga, zrobilyśmy makijaż i te sprawy, zakupilysmy jakiś alkohol, rarytasik ma sie rozumieć (krem pomarańczowy) i pojechalyśmy do Gochy-Zochy hehe. Impreza byla w Zatorach wiec kawal drogi. Jakieś 50 km od Wawy albo wiecej. Osiemnacha normalnie wypas zabawa. Bylo gdzie tańczyć, żarcia bylo po glowe normalnie luuuz! Chlańska ooo też bylo sporo! Ale naszczęście sie nie spilam. Nawet nie bylo ze mną kichy ;) Na mnie i na Age wszyscy faceci sie nastawiali. Jazdy z tego byly niemilosierne. Do mnie przyczepil sie taki Mucha. Później mnie na maxa wkurfil. Agacie wywalil kanapke, mnie oblal i mialam cale spodnie uchrzanione, wywalal stoly. Już nabuzowana musialam coś powiedzieć. Znaczy wydarlam morde jak nie wiem co. Zaczelam sie klocić, przeklinac,powiedzialam że jest frajerem sukinsynem i sie uspokoil.Hehe znaczy przepraszal. Potem chcial mnie wziąśc na rozmowe, ale ja sobie tego nie życzylam to mnie silą chcial porwać. Naszczęście moi koledzy z klasy sie za mną stawili ( Pszczola i Kondzio). Normalnie Mucha chcial sie z nimi lać. Ale jakoś uspokoilam sprawe. Wyklnelam go i zwialam do sąsiedniego domku na wódeczke z kumplami i kumpelami z klasy ;) Co do Gochy to sie dobrze bawila, miala torta miala lańsko po dupsku, miala prezenty. Od nas dostala porządny srebrny zegarek na który wszyscy sie skladaliśmy. No i bylo debeściacko. Ja sie wybawilam, potańczylam, jakimś dziwnym trafem mialam powodzenie hehe bo z Warszawy prawie jako jedyna bylam hihi ;) Zostalam na tej imprezce do samego rańca. Wyjechaliśmy stamtąd ok. 9 rano. Jak przyszlam to odrazu wpadlam w kime do 16.00. Caly dzień zwalony ale przedtem ile wrażeń ;)

Dziwne...
08 stycznia 2004, 15:35

Ostatnio nic nie robie tylko pisze tego bloga. Oczywiście z nudów! Szkola sie zaczela i już koniec hulanek. Straszą nas teraz tylko maturą. No i po świętach znowu sie zaczyna : szkola-dom, dom szkola. Już zaczynam nie wyrabiać, już klasówki sie zaczęly! No ale nie moge tak narzekać. W budzie fajnie jest. Z koleżankami sprawilysmy Pati prezent urodzinowy na osiemnache (taki bezrękawnik) byla taka ucieszona że normalnie aż milo sie robilo. Dziś Pati przyniosla wielgachną panierke z ciastem dla Gochy na osiemnache. Normalnie uczte sobie zrobilysmy. Nie obylo sie bez zdjęć. Zajebiście sie ciesze że tworzymy taką dużą pake w klasie : Pati, Aga, Ewelinka, Gocha G, Gocha L, Basia,Agata no i ja hehe ;) Normalnie my to wyczesy jestesmy! Aaaa i moja nóżka już sie goi powoli. Wkoncu z Justą bylam  na lyżwach ;)

Wieczór
05 stycznia 2004, 19:45

Hehe ale mam ostatnio dni... Widzialam sie dziś  z Pawlem. Wszystko bylo super, zajebiście tak czulam jego bliskość, normalnie jak w niebie. I co? I pyk! Koniec! Ale spoko jest. Doszlo do poważnej rozmowy. Pawel powiedzial że jestem tak zajebistą osobą że nie chce mnie zranić 3 raz. Tzn że bardzo sie martwi o mnie. No można tak to powiedzieć. Postawilam mu warunek aby odrazu sie zdecydowal bo ja nie chce być kolejny raz zraniona. Jak mu to mówilam to normalnie chcialo mi sie plakać. To wszystko przez te ostatnie wydarzenia. Ale tak mi sie z nim dobrze gadalo, wszystko sobie wyjaśnilismy od serca że nie moge mieć żalu do tego chlopaka. On to naprawde zalatwil fair. Poczulam sie doceniona. No i od teraz jesteśmy dobrymi kumplami. Hehe no niestety nie da sie mnie pokochać. Już sie godze z tym powoli. Szkoda że Pawel boi sie siebie! Może mu przejdzie. Mi uczucia od tak pstryknięcia palcem nie znikną, za dużo milych chwil z nim spędzilam. Może (ale zawsze można pomarzyć) mu sie odwidzi. Ja sie zdeklarowalam mu...poczekam na tak wyjątkowego faceta ;) Poczekam...kto wie, może sie doczekam?