Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10
|
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
Archiwum 10 października 2004
Sobota...calkiem ciekawy dzień. Z samego rańca na kursach na SGGW i 15 stron A4 zapisane, fuck jeszcze sie tego trza uczyć, ale co tam trzeba bylo sie wyrwać. Ja z Justynką chcialyśmy dobić na dzialeczke do Chotomowa (calkiem niezle zadupie) Samo wybieranie sie tam bylo na przypal. Bieglysmy z buta do buraka bo sie zajebiście spóźnilysmy, jeszcze po drodze wszystko gubilyśmy i zbieralyśmy...naszczęście zdążylysmy (jak już odjeżdżal) Gdy dojechalyśmy to byl transporcik <naszczęście> bo 10 km z buta - nigdy w życiu! Dojechaliśmy na ulice Rozrywkową. I pierwsze co robiliśmy to obaliliśmy wódeczke i inne experymenty.Wszyscy byli zakręceni. No jakby nie bylo wyszylam calkiem niezlego hafta bo mi nie weszla cala szklanka wody wysokomineralizowanej za jednym zamachem hehe. W nocy jak juz nie bylo szlugów w takcie desperacji z Moniką wzielysmy wszytskie kiepy zaczelyśmy rozwalac i do faji wrzucilyśmy.Palenie calkiem niezle (westy,elemy-czerwone,mentole)...jeszcze do 5 rano wszyscy mieliśmy rozkminki typu "cegla wazy 1kg i pól cegly, ile waży cegla?" wszyscy siedzieli z dlugopisami i kartkami i rozkminiali hehe tematy sie przelewaly...jesso ale nas wzielo. A jak poszliśmy spać, mi sie coś śnilo i zaczelam sie śmiać, alem sie zalatwilam, normalnie nie bylam przy zdrowych zmyslach. Powrót byl czadowy - 7 osób w samochodzie. I do Warszawy po ulicach, mineliśmy normalnie 2 radjowozy i taka dygawa byla, ale uszliśmy calo...przynajmniej ja bo siedzialam na kolankach a innym drętwialy nogi.Jazdy nieprzecietne :)