Archiwum 03 stycznia 2004


2 godziny!
03 stycznia 2004, 14:07

Przyjechal do mnie Pawel, tak tak Pawel. Przez te 2 godzinki bylam szcześliwa. Uratowal mnie przed ciąglym moim myśleniem... Moglam sie w niego wpatrywać, pogadać. Moglabym tak godzinami. Gdyby nie on to w domu zaplakalabym sie na śmierć. Mam nadzieje że już mnie nie zrani, chyba sobie wszystko wyjaśniliśmy. No i nie obylo sie bez jego slodkiego kisaaa...dziekuje, że jesteś przy mnie <narazie>

Sylwek
03 stycznia 2004, 14:02

Sylwek byl zajefajny....impreza wypas. Wybralam sie tam z moimi przyjaciólmi Justynką i Maćkiem. Zabawa u mojej kumpeli Pati na Gocku. Ludzie sympatyczni, kulturka na 102. My z Maćkiem na samym początku obalilismy żubruweczke, nie wiem jak on ale ja bylam wstawiona nieźle. Justynka sączyla ten likier kokosowo waniliowy--pychotka. Znaczy byl pyszny gdyby Maciek nie wlal goldy.Dla mnie sylwek oczywiście musial sie skończyć kichą. Bylam tak nawalona że zaliczylam noworoczny rytual chodzenia po szkle. Krew sie lala jak nie wiem co. Opatrunki trzeba bylo zmieniać bardzo często. Naszczęście wzielam zapasowe skarpetki hehe. Po godzinie 12 tak tak moja kurtka śmierdziala alkoholem. Caly szampan wylądowal na mnie. O godzinie 1.00 wybilismy stamtąd bo mieliśmy iść do Prymusa na Gocku. Potem poszliśmy do Maćka spać. Ale ja nic nie wspominam o drodze, gdzie musialam z Justą w obcasach przeskakiwac jakieś bramki 3 metrowe i przeciskać sie przez jakieś szpary i zdejmowac kurtke. Tak tak opowiadam teraz o skrótach! Gdy dotarlismy do Maćka wlączylismy jakiegoś horrora i poszlismy w kime. Znaczy ja poszlam, niedośc ze mnie nóżka bolala to przytlaczala mnie ta sytuacja z Robertem...

Rozmowa...
03 stycznia 2004, 13:52

Mialam poważną rozmowe z Robertem, z osobą ważną  w moim życiu, tak ważną że nie wiem co mam myśleć po tym. Mam taki mętlik uczuć, że szkoda gadać! Aż plakać mi sie chce. A wszystko dlatego że istnieje ta "inna".Powiedzial że jedna polówka serca jest u mnie a druga u "niej". W takim razie nie będzie mial żadnej. Ja już sie zgubilam w tym świecie. Wszyscy mnie ranią... Jak pisalam wcześniej MNIE SIĘ NIE DA POKOCHAĆ! ale czemu? codziennie zadaje sobie to pytanie. Więcej niż 3 lata czekalam na tego faceta. Mówi sie że jak tyle czekalam to można i wiecej, ale ja już nie moge. Jestem za slaba. Już prawie zniknąl z mojego życia, a niedawno sie pojawil. I znowu będe to leczyla przez dlugi czas. Tylko tym razem jest gorzej, bo tym razem dal mi nadzieje, a wcześniej to tylko ja bylam szaleńczo zauroczona tym chlopakiem. Zostala przekreślona już przyjaźń, a wszystko dlatego że zgodzilam sie na ten pocalunek. Teraz może być wiecej niż przyjaźń albo mniej! Czuje sie przegrana, nie wiem czemu ale tak sie czuje. Nawet sie nie odzywa... To byla jedna wielka gra! Teraz dziękuje Bogu że pojawila mi sie osoba...